Rozdział 1
Ktoś dobijał się do mieszkania tak namolnie, że obudziłby zmarłego. Kamil wstał od śniadania i w szlafroku poszedł do drzwi. Zerknął przez judasza, wygładził dłonią krótkie czarne włosy i przekręcił zamek.
– Zefir?! – Młoda kobieta przywitała się jednym słowem, intonując je w formie pytania.
Kamil stał zauroczony jej wyglądem i lewą rękę zdjął z klamki, puszczając drzwi, bo ona wyraźnie je pociągnęła.
Niemal rozpychając się w przejściu, wbiegła do środka i stanęła w długim przedpokoju.
– Potrzebuję pana pomocy, natychmiast! Gdzie możemy usiąść?!
Wskazał kierunek i ruszyła bez ociągania się. Gdy dotarła do pary drzwi otwartych na oścież, stanęła i z przejęciem rozłożyła ramiona. Kamil skinął w lewo i weszła do pokoju. Stało tam spore biurko, dwa fotele, sofa i regał z książkami.
Rzuciła torbę na jeden z foteli. Zdjęła z ramion lekki żakiet, złożyła go i przewiesiła przez oparcie.
– Musisz mnie ratować! – Zaczęła, ale po chwili zreflektowała się. – Mogę do ciebie mówić po imieniu?!
To w zasadzie nie było pytanie, lecz stwierdzenie.
Kamil skinął potakująco głową i patrzył na usta nieznajomej w oczekiwaniu na dalszy ciąg wydarzeń.
– No więc?! – Niecierpliwiła się.
– Może pani, to znaczy, możesz. – Onieśmielała go.
Zapadło milczenie. Kobieta rzuciła w jego stronę wymowne spojrzenie.
– Mam na imię Kamil… – Powiedział tonem badawczym.
– Nareszcie, wybudzasz się! A ja jestem Ewelina! – Podała mu dłoń przez biurko. – Sprawa jest nagląca!
– Proszę, siadaj! – Był kulturalny.
Wyjęła z torby zbindowaną pracę.
– Kamil, przepraszam, że tak cię nachodzę z rana. Wiem, przyjmujesz od dziesiątej, ale właśnie o dziesiątej się bronię. To dla mnie bardzo ważne.
Podała mu pracę i mężczyzna usiadł za biurkiem.
– To praca badawcza z macierzami! – Mówiła podekscytowana. – Mój promotor zatwierdził ją, ale ja mam pewne wątpliwości. Chciałabym, abyś zrecenzował mi rozdział badawczy.
– Dobrze. – Gdy słyszał znajome pojęcia matematyczne, wracał do rzeczywistości i łapał grunt pod nogami.
Kobieta usiadła w fotelu, ale gdy Kamil otworzył pracę, wstała zdenerwowana.
– Jadłeś już śniadanie? – Spytała.
Zdziwiony pytaniem kiwnął potakująco głową.
– A piłeś kawę czy herbatę? – Kontynuowała.
– Nie pijam kawy… – Wyraźnie zbywał ją, bo działania matematyczne wciągały go bez reszty.
– Ale masz jakąś kawę, bo muszę się napić?!
– O, tak, w szafce nad zlewem, proszę, obsłuż się w kuchni a ja wczytam się w pracę. – Mówił, ale już był pochłonięty zadaniami.
Ona też nie czekała na wskazówki, tylko pomknęła odważnie w stronę kuchni, domyślając się, że to pomieszczenie naprzeciwko pracowni.
Stanęła w progu i rozejrzała się.
– No tak, nie ma czasu sprzątać. – Mruknęła do siebie i wzięła się do pracy.
Zebrała naczynia z blatu starego kredensu, zapełniła i włączyła zmywarkę, powycierała stół, nastawiła wodę na kawę. Robiła wszystko odruchowo, myślami będąc przy biurku i Kamilu. Wyciągała z szafki kawę, gdy usłyszała jego głos dobiegający z pokoju.
Weszła tam bardzo stremowana.
– Jeszcze nie zdążyłam zrobić kawy… – Podeszła do biurka.
– Wszystko masz prawie dobrze, ale tutaj popełniłaś błąd. – Mówił spokojnym głosem, wskazując palcem miejsce w notatkach. – W związku z tym obliczenia w tabeli czterdzieści sześć i wnioski na stronie siedemdziesiątej ósmej trzeba poprawić.
Patrzyła w pracę, analizowała ją i miała wątpliwości.
– Możesz doprecyzować… – Spokorniała.
Wziął do ręki ołówek i na kartce papieru napisał jakieś działanie i liczby. Następnie przewrócił kartki i dopisał wnioski. Śledziła jego tok rozumowania i w końcu do niej dotarło.
– Tak, masz rację, faktycznie… – Myślała intensywnie i cedziła słowa. – A jednak miałam rację!
Usiadła na oparciu fotela Kamila. Z jej oczu popłynęły stróżki łez.
Mężczyzna wstał, podał jej chusteczkę i ustąpił miejsca.
– Nie ma się co stresować, siadaj do komputera i zmień te kilka stron w pracy. Wydrukujemy ją jeszcze raz, zbindujemy i po problemie.
Płakała z nerwów. To wycierała łzy, to nos, wyraźnie była zawiedziona.
Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3