Rozdział 1
U zbiegu dwóch ulic doszło do wypadku. Kobieta prowadząca minivana potrąciła pieszego. Nie jechała szybko, dopiero włączała się do ruchu i wjeżdżała w zakręt wąskiej uliczki. Zeznawała później, że zobaczyła młodego mężczyznę w ostatniej chwili i zrobiła, co mogła, wcisnęła hamulec. Okolicznością łagodzącą jej winę był fakt, że człowiek ten szedł po asfalcie, torem jej jazdy zamiast chodnikiem. Z drugiej jednak strony policja szybko znalazła świadka, właściciel sklepu, który powiedział, iż kierująca prowadziła auto i jednocześnie rozmawiała przez telefon. Gdyby nie to, z pewnością zareagowałaby szybciej i nie uderzyłaby poszkodowanego.
Już kilka minut po zdarzeniu ratownik medyczny zbadał nieprzytomnego. Podejrzewał poważny uraz głowy i złamanie szczęki. Po prawej stronie twarzy mężczyzna miał krwawiącą ranę, krew sączyła się także z jego ust. Procedura mówił wyraźnie, że w takich przypadkach należało natychmiast kierować się do szpitala wojewódzkiego. Na sygnale wieziono więc pacjenta wstępnie opatrzonego z założonym kołnierzem ortopedycznym do miasta wojewódzkiego. Podróż była wygodna i bezpieczna, kierowcy posłusznie ustępowali miejsca na drodze. Ratownik siedzący przy pacjencie nie miał nic do roboty poza kontrolowaniem czytników podstawowych czynności organizmu nieznajomego.
Po półgodzinnej podróży pacjent znalazł się na urazówce, gdzie poddano go badaniom rezonansem magnetycznym i wykonano tomografię komputerową. Ustalono poważny wstrząs i obrzęk mózgu, a także utratę górnego zęba numer sześć z prawej strony, co było powodem krwawienia i rany na policzku. Nie wykryto żadnego wewnętrznego wylewu, pęknięcia naczyń krwionośnych, w związku z czym wykluczono potrzebę operacji. Przewieziono go na OIOM – Oddział Intensywnej Opieki Medycznej, gdzie kolegium lekarskie na czele z ordynatorem i dwoma anestezjologami zdecydowało, iż należy odłączyć mózg pacjenta, wprowadzając go na jakiś czas w stan śpiączki farmakologicznej. Chodziło o pozwolenie organizmowi na dojście do siebie po ogromnym wstrząsie. Czekano jeszcze na wyniki badań krwi.
– Siostro – ordynator zwrócił się do przełożonej pielęgniarek stojącej wraz z nim przy nieprzytomnym pacjencie – proszę przygotować pacjenta do uśpienia i podłączenia do respiratora. Czekamy jeszcze parę minut na testy krwi i zaczynamy. Nie wie pani, kim jest pacjent?
– Nie miał żadnych dokumentów. Podejrzewa pan nadużycie alkoholu?
– Nie, absolutnie. Wygląda na to, że chłopak został potrącony lub mocno w coś uderzył. Jest młody i wyjątkowo dobrze umięśniony.
– Jakie rokowania? – Spytała odruchowo przełożona, choć wiedziała, że profesor nie cierpi tego typu wróżb.
– Cóż – odpowiedział jej bez pośpiechu. – Wygląda na sportowca, więc za tydzień powinien wrócić do świata. Właśnie! Wydaje mi się, że już go gdzieś widziałem. Proszę przydzielić mu stałą opiekunkę.
Pielęgniarka popatrzyła na leżącego.
– Mamy jego telefon komórkowy, może da się coś ustalić?
– Dziękuję.
Gdy lekarz opuścił salę, jeszcze raz spojrzała na pacjenta i powiedziała pod nosem.
– Żyj i wracaj do nas jak najszybciej.
Uśmiechnęła się do niego, pogłaskała po ramieniu, sprawdziła kroplówkę i wyszła.
Wróciła do pokoju pielęgniarek, gdzie siedziały trzy siostry dyżurujące.
– Słuchajcie, koleżanki, mamy nowego pacjenta! Proszę przygotować go do uśpienia. Aneta, ty się nim zajmiesz i nie będziesz spuszczać z oka.
Przekazała kartę choroby młodszej pielęgniarce.
– Nie wiemy nawet, ile ma lat? – Pielęgniarka Aneta zerknęła na kartę.
– Nie wiemy nic.
– Szkoda. – Podeszła do lustra. – Pacjent jest nieprzytomny?
Przełożona uśmiechnęła się.
– Tak, nie zwróci uwagi na braki w makijażu.
Wszystkie roześmiały się a Aneta nadęła policzki do lustra.
– Powoli zamieniam się w ropuchę!
Przełożona nie traciła humoru.
– Masz na sali pięknego mężczyznę, wystarczy, że cię pocałuje i może przemienisz się w…
– Naprawdę?! – Aneta udawała radość.
Jedna z siedzących podsumowała rozmowę.
– To ciekawe! – Zawiesiła głos. – Wszyscy pacjenci Aneci uciekają po wybudzeniu i ślad po nich ginie.
Parsknęły śmiechem.
– To tylko dowód na to – zareagowała Aneta – jaką jestem doskonałą pielęgniarką!
– Zdrowieją, jak tylko cię zobaczą! – Zgryźliwie docięła jej koleżanka.
Aneta wywaliła język na wierzch i stanęła w drzwiach.
– Zazdrość, tak wygląda zazdrość w czystej formie, koleżanki obwarzanki… – Westchnęła. Lubiła porównywać je do pączków lub obwarzanek. Niech mają za swoje. – No, ruszajcie się, czas zająć się moim śpiącym królewiczem!
Trzy siostry weszły na salę. Przygotowanie pacjenta polegało na wielu czynnościach. Między innymi musiały rozebrać nieprzytomnego, umyć, zdezynfekować kończyny, przeczyścić ewentualne rany i wszystko w taki sposób, jakby zajmowały się noworodkiem, delikatnie, cichutko, na paluszkach. W maskach na twarzach i rękawiczkach wyglądały jak anioły tańczące przy łóżku.
Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3