Rozdział 2
– Ty nie rozumiesz… – Żaliła się. – On to musiał widzieć. Byłam zawsze dla niego miła, przestrzegałam wskazówek i teraz na koniec taki cios…
Kamil stał nieco otępiały, podczas gdy nieznajoma płakała. Podejrzewał, że Ewelina zapłaciła komuś za napisanie za nią pracy, a teraz okazało się, że są w niej błędy. Nie wiedział też, do kogo ma pretensje, do potencjalnego autora czy promotora, który zatwierdził rozdział badawczy. To nie wróżyło obronie powodzenia. Czyżby chciał ją oblać? To niemożliwe, oblanie własnego seminarzysty to także katastrofa dla promotora.
– Masz pendrive’a z twoją pracą magisterską? – Kamil próbował zmienić temat rozmowy i przybrał bardziej oficjalnego ton.
Na biurku leżały trzy różne laptopy. Otworzył wyświetlacz jednego z nich i włączył przyciskiem.
Ewelina wstała, podeszła do torby i wyjęła pamięć przenośną. Podała ją Kamilowi, wycierając chusteczką nos.
– Na pulpicie masz programy, wystartuj i zrób poprawki…
Zamilkł, bo patrzyła na niego ze zrozumieniem, jakby chciała powiedzieć, że już jej przeszło i wszystko jest pod kontrolą.
– Jesteś najlepszy na świecie – powiedziała i nagle przytuliła się do niego.
Był nieufny. Wydawało mu się, że kobieta w ten sposób chce zmusić go, aby to on dokonał za nią niezbędnych poprawek, bo sama nie ma o tym bladego pojęcia.
No tak, pomyślał, podsumowując ich krótką znajomość: „Jest za piękna, aby cokolwiek umieć lub musieć. Z jej urodą ma wszystko i wszystkich do usług”. Oczywiście, jeśli poprosi, zrobi to, ale za podwójną cenę.
– Mogę mieć do ciebie prośbę? – Mówiła wtulona w niego.
– Jasne – domyślał się, że zaraz poprosi o naniesienia poprawek w pracy.
Popatrzyła mu w oczy tak, jakby znali się od lat.
– Zrobisz mi kawy, woda właśnie się zagotowała?
Niespodzianka. Uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
W kuchni zastał porządek. Niedobrze. Bałagan, którego nie cierpiał, to jedyna forma buntu, na jaki było go w obecnej fazie życia stać. No, zapuszczenie brody także, ale tak się złożyło, że akurat trafił na szczyt mody, gdy noszenie brody stało się trendy.
Wyciągnął kawę i zalał ją w filiżance.
Gdy wrócił do pracowni, Ewelina już drukowała pracę. Naniesienie poprawek zajęło jej kilka chwil.
Niemal podbiegła do niego po kawę i natychmiast zaczęła ją sączyć.
– O, wspaniała kawa, możesz być też kawiarzem lub baristą. – Gratulowała mu zadowolona.
Odłożyła filiżankę i zabrała z drukarki plik kartek. Następnie przeszła do bindownicy i sprawnymi ruchami oprawiła ją.
– Pozwolisz, że zrobię sobie jeszcze dwie kopie? – Uśmiechnęła się i wróciła do zajęcia.
Kamil usiadł na sofie i patrzył na nieznajomą z pełnym podziwem.
Pozory jednak mylą. Spodziewał się, że przyszła do niego z gotowcem, a okazało się, że zna się na rzeczy. Aż nie chciało mu się wierzyć, piękna kobieta i matematyka, to jakaś fantastyka? No, bynajmniej jego żona potrafiła liczyć tylko pieniądze.
Wstał i podszedł do Eweliny.
– To może nie będę ci przeszkadzał, pójdę się przebrać.
Popatrzyła na niego z roześmianą i pogodną twarzą.
– Jak dla mnie, wcale nie musisz się przebierać! Powiem więcej, możesz się rozebrać!
Popatrzył na nią z niedowierzaniem. Nie słyszał takich słów od dawna, więc nie bardzo wiedział, jak zareagować. Kiwnął głową i skierował się do łazienki.
Poczuł jednak, jak kobieta łapie go za sznurek od szlafroka i ciągnie w swoją stronę.
Odwrócił się, myśląc, że to żart, ale Ewelina złapała za klapy szlafroka i przyciągnęła go do siebie.
– Chyba tak mnie nie zostawisz? – Szepnęła mu prosto w nozdrza, aż poczuł zapach świeżej kawy.
– Dobrze sobie radzisz! – Nabierał pewności siebie i próbował ukryć zainteresowanie jej cielesnością.
Wpiła mu się w usta, wessała je a ramionami oplotła jego barki. Stał zaskoczony, bo nie miał takich doświadczeń z kobietami. Był nauczony je a raczej jedną z nich zdobywać a nie im, jej ulegać. Chciał oderwać się od Eweliny, ale trzymała go mocno i całowała z takim zaangażowaniem, że nieświadomie zapominał o całym świecie. Chwilę później, gdy zaczęła pieścić jego włosy i pośladki, wpadł w panikę, że nie zapanuje nad swoją męskością i wszystko się wyda.
Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3