Scenariusz familijnego sitcomu
Odcinek 1Odcinek 2Odcinek 3Odcinek 4Odcinek 5
SCENA I
(wieczór, salon, w którym przy stoliku siedzi śpiąca nad książką Agnieszka)
(wchodzi Ania)
Ania
(Zauważa siostrę, podchodzi do niej i ją budzi.)
Agnieszka, wstawaj!
Agnieszka
(Budzi się.)
Która godzina?
Ania
Już późno, po północy.
Agnieszka
Zaczytałam się.
A gdzie Kaśka?
Ania
Nie wróciła jeszcze?
Agnieszka
Dyskoteka już się skończyła?
Ania
Tak. Kasia śpi.
Agnieszka
Nie byłaś z nią?
Ania
Byłam, ale
Kaśka
została porwana przez muzyczne rytmy.
Agnieszka
Zostawiłaś ją?
Ania
Gdzieś się zawieruszyła.
SCENA II
(Wchodzi Kaśka, zadowolona i uśmiechnięta.)
Kaśka
Jeszcze nie śpicie siostrzyczki?!
Ania
No, jesteś wreszcie!
Agnieszka
Ciszej, rodzice śpią.
Kaśka
(siada na krześle)
Boże, co za noc.
Ania
Gdzie się podziewałaś, nie widziałam cię na dyskotece?
Kaśka
O, byłam, byłam, widziałam cię!
Agnieszka
Ciszej.
Kaśka
Nie uwierzyłybyście dziewczyny, gdybym wam opowiedziała…
Ania
Tańczyłaś z Bogusiem Lindą?
Kaśka
Nie…
Agnieszka
To uwierzymy…
Kaśka
Wyobraźcie sobie, że chyba dziesięciu chłopaków poprosiło mnie o rękę!
Ania
Ciszej.
Agnieszka
Jakaś plaga czy wirus z tymi chłopakami?
(Cisza, refleksja.)
Ania
Jak to oświadczyli ci się?
Kaśka
Tak, najnormalniej w świecie powariowali albo co?
To jakieś fatum. Tańczę z jednym, a on mówi, że podobają mu się moje oczy i że chce się ze mną ożenić. Potem z drugim i to samo, potem z trzecim…
Ania
A ty co na to?
Kaśka
Nic, pytałam jaki mają stosunek do ochotniczej służby w straży pożarnej?
Agnieszka
Lepiej chodźmy spać.
Kaśka
(Przeciąga się.)
O, jaka ja jestem zmęczona. Jeszcze wam coś opowiem…
Ania
Porozmawiamy w łóżkach.
Agnieszka
Kasia znowu będzie wymyślała bajki…
(wychodzą)
Kaśka
(obrażona)
Ty mi nie wierzysz, ty wierzysz tylko książkom.
Agnieszka
Nie złość się, wierzę ci siostro, wierzę…
SCENA III
(Salon, rodzice odpoczywają, herbata, ciastka.)
Pawlicki
(siada)
Dziękuję ci żono za wspaniały niedzielny obiad.
Pawlicka
(podaje herbatę)
Pierwszy raz robiłam potrawkę z cielęciny.
Pawlicki
Sałatka z marchewki była wyśmienita.
Pawlicka
Miałam białą kapustę, ale była taka robaczywa, że połowę trzeba było odrzucić.
Pawlicki
(popija herbatę)
Szkoda, że nasze córeczki nie zjadły z nami.
Pawlicka
Jeszcze odsypiają wczorajszą dyskotekę.
Pawlicki
Agnieszka też była?
Pawlicka
Jedyne hobby naszej najmłodszej córki to książki. Najchętniej nie wychodziłaby z biblioteki.
Pawlicki
Wdała się w ciebie.
Pawlicka
Mam nadzieję, że nie zechce zostać nauczycielką.
Pawlicki
Dlaczego, przecież to całkiem ciekawy zawód, w każdym razie gdybym miał jeszcze raz wybierać żonę, wybrałbym tylko nauczycielkę.
Pawlicka
(patrzy na niego podejrzliwie)
Mnie?
Pawlicki
To miałem na myśli właśnie.
Pawlicka
Lepiej by było, gdyby Agnieszka przejęła twoje interesy, skoro nie mamy syna.
Pawlicki
No, to jeszcze daleka przyszłość.
Pawlicka
Jak znam życie, to ani się obejrzymy, jak będziemy bawić wnuki.
(dzwonek)
Pawlicki
Agnieszka ma chłopaka i Ania też, a Kasia?
Pawlicka
(Słychać dzwonek.)
Kaśka tylko przebiera, najchętniej miałaby kilku, każdego do zadań specjalnych…
Pawlicki
Ciekawe po kim ma taki charakter…
SCENA IV
(Niespodziewanie w przedpokoju staje gość.)
Nowakowa
(Staje w salonie.)
Przepraszam, pukałam do drzwi, były otwarte, więc pozwoliłam sobie wejść.
Pawlicki
(wstaje)
Przepraszam, my się nie znamy?
Nowakowa
Elwira Nowak, państwo Pawliccy?
Pawlicki
Tak, bardzo nam miło, ale widzi pani, mamy taką tradycję rodzinną, że w niedzielę nie pracujemy i nie rozmawiamy o interesach.
Nowakowa
Ależ ja w sprawie państwa córki.
Pawlicka
(spogląda na męża)
Proszę, niech pani siada.
(siadają)
Pawlicki
Słuchamy panią.
Nowakowa
Przepraszam, że przyszłam w takiej chwili bez męża, ale zachorował i nie był w stanie.
Pawlicka
(zmieszana)
Jak tam pogoda na dworze?
Nowakowa
W imieniu mojego syna chciałam prosić o rękę państwa córki. Mój syn po prostu żyć bez niej nie może.
(Zdziwienie na twarzach Pawlickich. Pawlicki podrywa się zdenerwowany.)
Pawlicki
Ani się obejrzysz…
Nowakowa
Słucham? Czy powiedziałam coś nie tak? Państwo Pawliccy – upewniam się tylko?
Pawlicka
Ależ oczywiście.
Nowakowa
Ulica Sejmowa 42?
Pawlicka
(zmieszana)
Tak!
Pawlicki
(Porozumiewawczo do żony.)
Może zrobimy pani herbaty…
(Opuszczają pokój, idą do kuchni.)
To ma być jakiś dowcip, wkręcasz mnie?
Pawlicka
Chyba że ty mnie? Gdzie są kamery?
Pawlicki
(Obniża głos.)
Ja z tym nie mam nic wspólnego!
(Zastanawiają się.)
Więc co robimy?
Pawlicka
Nie mam pojęcia.
Pawlicki
Wiem. Udawajmy na razie, że wiemy o wszystkim, potem porozmawiamy z córeczkami i ustalimy prawdę.
Pawlicka
To nie będzie krótka rozmowa… Teraz wracajmy do gościa.
(Wracają do stołu.)
Pawlicki
Więc na czym skończyliśmy?
Nowakowa
Musimy spotkać się niebawem i ustalić szczegóły. Najpierw zastanówmy się nad datą ślubu.
Pawlicka
Kiedy pani odpowiada?
Nowakowa
Mi odpowiada data ustalona przez nasze dzieci. Tomek mówił mi, że razem z państwa córką wybrali termin za dwa miesiące.
Pawlicki
Tak szybko?
Nowakowa
Tomek mówił mi, że państwu odpowiada ten termin…
Pawlicka
(Spogląda na męża.)
Tomek?
Pawlicki
(Spogląda na żonę.)
Odpowiada nam?
Nowakowa
To państwo nic nie wiedzą?
Pawlicki
(Jąka się.)
Ależ owszem, wiemy, wiemy…
Pawlicka
Tak, wiemy…
Może herbaty?
Nowakowa
Nie, właściwie już muszę iść do domu, bo mąż leży samotnie i cierpi.
(Wstaje i wychodzi, Pawlicki i Pawlicka siedzą oniemiali.)
(Po chwili słychać dzwonek u drzwi. Pawlicki wstaje.)
Pawlicki
Otworzysz?
Pawlicka
Skoro już wstałeś?
Pawlicki
Wstałem? A, tak, tak…
(Zmieszany idzie do drzwi i po chwili wraca z obcym.)
Proszę, niech pan wejdzie.
SCENA V
(Nowy gość.)
Kowalczyk
Dzień dobry, moje nazwisko Kowalczyk.
(podchodzi do Pawlickiej i całuje ją w dłoń)
Zresztą skoro mamy być niedługo rodziną, to możecie mi mówić Robert.
Pawlicka
(traci siły)
Alicja…
Pawlicki
Andrzej, miło mi.
Kowalczyk
(rozgląda się po pokoju)
Miło tu u was.
Pawlicki
Może herbaty?
Kowalczyk
Niestety, nie mam czasu, interesy mnie wzywają.
Pawlicki
(odważniej)
Przejdźmy zatem do sedna sprawy.
Kowalczyk
Właśnie. Mój syn mówił mi, że szczegóły mogę zostawić młodej parze. Nasze dzieci same sobie ustalą datę i listę gości weselnych. Ja tu przyszedłem w innej sprawie. Chcę wiedzieć, na ile może liczyć młoda para z waszej strony?
Pawlicki
(udaje, że wie, o co chodzi)
Jak to na ile, na wszystko.
Pawlicka
(do Kowalczyka)
Wie pan… Wiesz, a jak ty się zapatrujesz na to małżeństwo?
Kowalczyk
Szczerze?
Pawlicka
Tak, jeśli możesz…
Kowalczyk
No więc przyznam, że spłynęło to na mnie tak nagle, że nie miałem czasu na myślenie. Mój chłopak ma dynamit w żyłach nie krew. Wyobraźcie sobie, ten barbarzyńca budzi mnie w nocy i mówi „Tata, żenię się, wstawaj!”
Pawlicki
W nocy?
Kowalczyk
Właśnie. Od razu oprzytomniałem. Mówię chłopakowi, aby mi dał czas do rana i żeby sam się przede wszystkim zastanowił, bo małżeństwo to nie taka prosta sprawa. A ten nicpoń „Tata, ja muszę się żenić!” Sami rozumiecie…
Pawlicka
(patrzy na męża)
Rozumiemy?
Pawlicki
(patrzy na nią)
Rozumiemy?
Kowalczyk
No, sami widzicie. Chciałem się sprzeciwić, ale gdy usłyszałem, z jakiej rodziny pochodzi jego wybranka…
Pawlicki
(wpada mu w słowo)
Z jakiej, z jakiej?
Kowalczyk
No, jak to? No przecież jesteś jednym z najlepszych biznesmenów w mieście? Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa i dasz naszym dzieciom wszystko, czego im będzie potrzeba?
Pawlicki
Ależ oczywiście! No pewnie!
Kowalczyk
Świetnie. Ja daję mojemu samochód i połowę firmy, mieszkanie to już musimy razem załatwić, a raczej sfinansować. Ale tę rozmowę możemy przełożyć na inny termin. Zdzwonimy się w tygodniu.
(patrzy na zegarek i wstaje)
Na mnie już czas, zasiedziałem się u was.
(wszyscy wstają)
Żegnam was, moi drodzy, do zobaczenia.
Pawlicka
Do zobaczenia.
Pawlicki
Było nam miło poznać.
(Kowalczyk wychodzi)
Idę zamknąć drzwi.
SCENA VI
(Wraca Pawlicki.)
Pawlicka
(chodzi po salonie zdenerwowana)
Jeszcze do mnie nie dociera.
Pawlicki
Czy możesz mi coś wyjaśnić?
Pawlicka
Nie, poczekaj, niech to wszystko uporządkuję. Ania ma chłopaka, Agnieszka też.
Pawlicki
Przecież Agnieszka chodzi do pierwszej klasy, chyba nie myślisz, że…
Pawlicka
Ależ absolutnie. To na pewno chodzi o Anię, ona ma chłopaka i chodzi z nim dwa lata.
Pawlicki
Ale, o ile dobrze liczę, było tu dwoje rodziców, a więc chodzi o dwie nasze córeczki?
Pawlicka
Boże, chyba nie chodzi o Kaśkę, ona przecież nie ma chłopaka, a więc Agnieszka?
Pawlicki
Co?! Chyba mi nie powiesz, że nasza najmłodsza córeczka wychodzi za mąż, ba, musi wyjść za mąż?!
Pawlicka
Nie podnoś głosu, ja sama nie wiem, o co tu chodzi. Zaraz, chwileczkę, Nowakowa i Kowalczyk…
Pawlicki
Ja nigdy nie słyszałem tych nazwisk w naszym domu?
Pawlicka
Ja też…
Pawlicki
(Zdenerwowany.)
Krwi! Ja chyba oszaleję!
Pawlicka
Tylko się nie denerwuj, kochanie…
(Nawołuje w stronę schodów na piętro.)
Ania, Agnieszka, Kasia, natychmiast wstawać, do salonu, biegiem!!!
Pawlicki
(ochłonął nieco)
Nie denerwujmy się, spokojnie…
Pawlicka
Tak, tak. Dziewczyny, biegiem do nas!
Pawlicki
Może ja z nimi porozmawiam?…
Pawlicka
Nie, ja spróbuję.
Pawlicki
(Chodzi po pokoju.)
Ty się lepiej uspokój.
Boże, moja Agnieszka…
Będę dziadkiem…
Dziewczyny, chodźcie tutaj natychmiast!
(Pawliccy padają na kanapę. Są zdezorientowani.)
SCENA VII
(Wchodzą córeczki.)
Agnieszka
Co się stało?
Ania
Boże, już po pierwszej?
Kaśka
Jak można budzić ludzi w środku nocy…
Pawlicki
(wstaje)
Siadajcie, musimy z wami porozmawiać.
Ania
Tatulo będzie przemawiał.
Kaśka
Dlaczego mama taka blada?
Agnieszka
Mamo, coś się stało?
Pawlicka
Słuchajcie, dziewczyny. Przed chwilą mieliśmy dwie dziwne wizyty nieznajomych ludzi.
(Zatkało ją, zaschło w gardle. Sięga po szklankę z wodą.)
Pawlicki
Kochanie, nie denerwuj się, ja powiem.
Pawlicka
Nie uciszaj mnie!?
(Macha do męża rękami na znak sprzeciwu.)
Moje metody wychowawcze poniosły dziś klęskę, więc to ja muszę wszystko zdemaskować!
Agnieszka
Ależ mamo, po co tak się przejmować, chyba nie chcesz dostać ataku migreny?
Kaśka
(Przegląda się w lusterku i mówi do siebie.)
Boże, zapomniałam zmyć wczoraj makijaż!
Pawlicka
Pytanie pierwsze, która z was zaręczyła się z chłopakiem?
(Chwilowe milczenie i zdziwienie?)
Agnieszka
Ja nie.
Pawlicki
Jezus Maria, Agnieszka!
Agnieszka
Co się stało?
Pawlicki
Czy ty, no, wiesz…
Agnieszka
Tatulu, chyba nie myślisz, że ja mam takie rzeczy w głowie?
Pawlicka
A więc do kogo przyszli dzisiaj w swaty?
Ania
W swaty?
Agnieszka
W swaty?
Pawlicki
Właśnie, która z was zamówiła sobie swatów?!
(Wszyscy patrzą na Kaśkę)
Ania i Agnieszka
(Jednocześnie w stronę Kaśki.)
Kaśka?!
(Chwilowa cisza.)
Kaśka
No dobrze, to już powiem.
Pawlicka
Przecież ty nie masz chłopaka, przynamniej nic nam o tym nie wiadomo?
Kaśka
No właśnie wczoraj kilku chłopaków mi się oświadczyło. Nie wiem, co w nich wstąpiło?!
Agnieszka
Noc Świętojańska….
Pawlicki
No i co im odpowiedziałaś?
Kaśka
Nic, uznałam to za dobry żart i kazałam przysłać swatów, ale wcale nie brałam tego poważnie!?
Pawlicki
Za to oni owszem.
Pawlicka
Pozostało jeszcze jedno pytanie…
(Patrzy na męża.)
Pawlicki
Kaśka, jeden ze swatów mówił, że musicie się pobrać…
(Cisza.)
Kaśka
Tak mu kazałam powiedzieć, żeby jego ojciec nie oponował.
Pawlicki
A niech tam, więc to wszystko tylko żart?
Kaśka
Tak, przynajmniej dla mnie.
Pawlicka
Pięknie, pięknie, ale was wychowałam, żeby takie żarty sobie stroić!
Pawlicki
Boże, dopiero mnie oświeciło.
Żono, mamy dorastające córki.
Agnieszka
Prawie kobiety…
(cisza, rozlega się dzwonek u drzwi)
Pawlicka
Kaśka
…
Pawlicki
Ilu chłopaków ci się oświadczyło?
Kaśka
Nie liczyłam…
(dzwonek)
Pawlicka
(do męża)
Myślisz o tym samym co ja?
Pawlicki
Następne swaty?
Ania
Idę otworzyć…
Pawlicka
Stój!
(dzwonek)
Pawlicki
Słyszałem, że chcecie się zdrzemnąć?
Kaśka
Przydałoby się…
Pawlicki
(patrzy na wszystkich)
Nie wiem jak wy, ale nas z mamą nie ma w domu.
(dzwonek, bierze żonę za rękę i uciekają)
Pawlicka
Wyjechaliśmy na wycieczkę…
(wychodzą)
(dzwonek)
Agnieszka
(dziewczyny wstają, łapią się za ręce)
Boże, żeby się chować we własnym domu…
(wybiegają)
(dzwonek)