Rozdział 2
Trzej młodzieńcy biegli przez chwilę alejką, gdy najwyższy zatrzymał się przy jednej z ławek ustawionych regularnie pomiędzy drzewami.
– Dobra, kurwa, nikt nas nie goni! – Obejrzał się za siebie.
Ochłonęli i spokojnym krokiem zaczęli iść przed siebie.
– Kurwa, już niedaleko do celu, więc przeliczmy kasę? – Mówił do siebie i jednocześnie do kompanów, zwalniając marsz.
Wyciągnął z kieszeni spodenek niewielki portfel i kilka banknotów. Liczył je.
– Paweł i, kurwa, Marcel wyskakujcie z kasy, na co, kurwa, czekacie?!
Zatrzymali się. Obaj niżsi koledzy sięgnęli po pieniądze. Wziął je najpierw od Marcela.
– Miało być trzy setki – przekładał banknoty – i jest trzy setki!
Schował, skrupulatnie dodając banknoty do poprzednich.
– Dawaj, kurwa, Paweł, teraz ty!
Kolega podał mu plik, najwyższy przekładał i liczył.
– Kurwa, mówiłem, żebyś nie przynosił drobnicy! Kurwa, jak ja teraz…
Liczył dalej.
– Wiesz, Gracjan, wydaje mi się, że są… – Zaczął nieśmiało Paweł.
– Kurwa, stul ryj, bo się pomyliłem! – Skarcił go i dokończył liczenie. – Ja pierdolę, brakuje, kurwa, trzech dych albo mi się zdaje!?
Znów wziął banknoty i tasował, przeliczał w skupieniu. Nagle podniósł głowę z grymasem.
– Co to, kurwa, faktycznie brakuje trzech dyszek! W chuja ze mną grasz!?
– No, kurwa, Paweł, zajebałeś kasę dla trenera!? – Spytał Marcel z wrogością.
Gracjan schował pieniądze do kieszeni i zerknął na Marcela.
– On nas chce, kurwa, opierdolić, orżnąć na kasie!?
– No, kurwa, Paweł!? – Zawiesił głos na żądaniu wyjaśnień Marcel.
Paweł stał skruszony ze zwieszoną głową.
– Kurwa, chuju pierdolony – oburzył się Gracjan – co zrobiłeś z kasą!?
Paweł próbował tłumaczyć się.
– Kurwa, jakoś tak wyszło, że, kurwa, musiałem dać siostrze parę dysi…
Nie skończył, gdy otwarta dłoń Gracjana spadła mu na twarz. Nie zareagował, nie bronił się.
– Chcesz, kurwa, żeby kapitan płacił ze swoich!? No kurwa, ochujałeś czy jakaś pizda zalała ci mózg!?
Atmosfera zagęszczała się.
– Zapierdalaj do domu po kasę, chuju pierdolony! – Rozkazał Gracjan. – Szmato jebana, masz dwadzieścia minut i meldujesz się w piwnicy, kurwa, zrozumiałeś?!
Paweł podniósł głowę i chciał coś wyjaśnić.
– Kurwa, nie gap się na mnie, bo, kurwa, nic nie wypatrzysz! Trzech dych ci nie urodzę, skurwysynu jebany!?
Marcel wtrącił się do rozmowy
– Mamy, kurwa, dwie minuty na dojście! Możemy się spóźnić… – Był pełen obaw.
– Tak, kurwa, wiem! Idziemy, a ty szmato pierdolona nie wracaj bez kasy! – Posłał kopniaka za Pawłem, który już biegł dróżką, skąd przyszli.
– Jak nie wrócisz, to masz przejebane!!! – Marcel krzyknął wrogo za Pawłem, a następnie z Gracjanem ruszyli biegiem na spotkanie.
Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3