Rozdział 3
Siostra Aneta skinęła głową, wzięła z biurka telefon i wyszła, kierując się do sali pielęgniarek. Nikogo tam nie zastała, więc zajęła centralne miejsce na kanapie. Nalała sobie wody do szklanki, napiła się i odstawiła ją na bok. Podniosła do ręki smartfona i przytrzymała guzik. Ukazał się powitalny ekran i wygaszacz. Przeciągnęła go do góry.
– No, na szczęście nie masz hasła, królewiczu, ani żadnej blokady.
Miała przed sobą długopis, kartkę papieru w clipboardzie (podkładka z klipsem) i była gotowa do ważnej rozmowy.
Przeszła do książki telefonicznej i odnalazła tylko dwa kontakty prywatne w zakładce „rodzina” o nazwie: „Tato” i drugi: „Ralf”.
– Cieszę się – żartowała do siebie – że nie ma tu żadnej nazwy typu „Żona”, „Maryśka”, „Kaśka” czy inna konkurencja. Jesteś tylko mój.
Najechała na numer do „Tato” – zapewne ojca pacjenta. Przytrzymała kontakt i zaczęła dzwonić. Włączyła tryb głośnomówiący i czekała na reakcję. Już miała przerwać połączenie przy piątym sygnale, gdy ktoś się odezwał. To był męski stonowany głos.
– No, witaj Kris, co tam u ciebie? – Pytał łagodnym tonem.
Siostra Aneta przedstawiła się, powiedziała kim jest i skąd dzwoni, a następnie poprosiła, aby rozmówca przedstawił się pełnym imieniem i nazwiskiem.
– Nazywam się Jakub Janik – usłyszała i zapisała sobie na kartce papieru. – Jestem ojcem i trenerem Krzysztofa „Krisa” Janika.
Siostra zapisała wszystko.
– Uprzejmie proszę, aby pan przybył do nas do szpitala w celu potwierdzenia tożsamości pacjenta. Dopiero wówczas będziemy mieli pewność, że leczymy pańskiego syna.
– No oczywiście, będę jak najszybciej, już wsiadam w samochód i pędzę! – Głos w słuchawce sygnalizował szczere przejęcie i zaangażowanie sprawą.
– Bardzo pana proszę – mówiła łagodnie – aby pan uważał na siebie i nie śpieszył się kosztem własnego zdrowia. Do zobaczenia!
– Do zobaczenia, dziękuję za kontakt! – Usłyszała z drugiej strony i zakończyła rozmowę.
Zastanawiała się czy nie wykonać drugiego telefonu do osoby z zakładki „rodzina” o imieniu „Ralf”. Przypuszczała, że może to być brat pacjenta lub ktoś z rodziny, kto także powinien wiedzieć o jego stanie zdrowia.
– Jeśli to rodzina, to jego ojciec na pewno go poinformuje – głośno myślała. – A jeśli to, o kurczę!
Krzyknęła i przeraziła ją ta myśl.
– A jeśli on nie ma żony tylko ukochanego? – Miała wątpliwości. – Cóż, taki cios mogłabym znieść prędzej niż gdyby miał mieć dziewczynę. A to pech!
Wstała poirytowana i przez moment nie mogła się skupić.
– Zaraz, oprzytomniej dziewczyno, skończ te żarty i weź się do roboty! – Skarciła samą siebie.
Wcisnęła kontakt i przytrzymała go. Po piątym sygnale przerwała próbę połączenia, odczekała chwilę i jeszcze dwukrotnie powtórzyła operację. Bez skutku.
– No, Ralf, kimkolwiek jesteś, dostaniesz ode mnie wiadomość!
Wpisała komunikat: „Proszę o jak najszybszy kontakt w sprawie pacjenta Krisa” i wysłała, podając numer kontaktowy OIOM-u.
Wyszła szybciej z pokoju pielęgniarek i zapukała do drzwi przełożonej. Otworzyła je i stanęła w progu.
– Siostro przełożona, mam tutaj nazwisko pacjenta. – Podała jej kartkę z ręczną notatką. – Skontaktowałam się z jego ojcem. Powinien tu być w ciągu godziny.
Siostra przełożona popatrzyła na nią z zadowoleniem i odebrała kartkę.
– Dziękuję, proszę wracać do pacjenta.
Gdy wyszła, siostra przełożona połączyła się z gabinetem ordynatora.
– Prosił pan o telefon, gdyby udało się ustalić tożsamość nieprzytomnego pacjenta?
– Tak, proszę, słucham? – Odezwał się lekarz.
– Według wstępnych ustaleń siostry Anety pacjent nazywa się, cytuję: Krzysztof „Kris” Janik. To wszystko.
Milczenie ordynatora brzmiało jak przewracanie kartkami papieru lub kalendarza w poszukiwaniu skojarzeń.
– Zaraz, tak, nie wiem czy mam rację, ale to zdaje się znany polski bokser?
– Cóż, za godzinę ma tu być jego ojciec. Jak tylko potwierdzi dane, natychmiast pana poinformuję.
– Dobrze, dziękuję. W każdym razie, jeśli to ten bokser, będziemy mieli wielu gości w szpitalu.
Ordynator skończył rozmowę i wezwał do siebie zastępcę, doktor Iwonę Kownacką.
– Słuchaj, Iwona – zaczął – mianuję cię rzecznikiem prasowym oddziału. Spodziewam się, że lada chwila czy godzina pojawią się paparazzi i stacje telewizyjne.
– O?! W jakiej sprawie?! – Zastępczyni była nieświadoma.
– Mamy pacjenta w śpiączce farmakologicznej i jest to prawdopodobnie znany sportowiec. Komunikat dla prasy ma być standardowy. Mężczyzna został potrącony, ma obrzęk mózgu i od kolejnych czterdziestu ośmiu godzin zależy czy jego organizm poradzi sobie i wyjdzie na prostą. To wszystko.
– Dobrze, nie ma sprawy. Powtórzę ten komunikat zainteresowanym.
– O ile tacy się w ogóle pojawią. – Zastanowił się. – No, dziękuję i przekaż kierownikowi administracyjnemu, że, no, wiesz…
– Korytarze mają lśnić?
– Właśnie. – Uśmiechnął się. – Niech je pomalują, wymienią drzwi, okna i przy okazji może niech sprawdzą dach…
– I, oczywiście, mają na to godzinę?! – Roześmiali się oboje i Kownacka wyszła z gabinetu.
Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3