Rozdział 2
– Ładnie się ubiera ten twój królewicz. – Bąknęła pierwsza.
– Boże, co za ciało! – Mówiła druga, zdejmując nieprzytomnemu koszulkę.
– No, no, bez takich, to mój królewicz! – Żartowała siostra Aneta z naciskiem na „mój”.
– Wygląda, jakby był zupełnie zdrowy? – Mówiła pierwsza.
– Jezus Maria! Jakie ma mięśnie brzucha i nie tylko! – Druga była zachwycona. – Chyba zemdleję, Aneta, popatrz, co cię czeka, jak chłopak wyzdrowieje!
Zastygły na chwilę, wpatrując się w nagie ciało pacjenta.
– Boże, gdyby mój tak wyglądał, nie wychodziłabym z łóżka latami… – Narzekała szeptem pierwsza.
– No, dziewczyny, będziecie musiały się z tego spowiadać, że pożądacie mojego przyszłego męża. A wiecie, co znaczy: „Nie pożądaj męża bliźniej swojej, ani żadnej rzeczy…”?
W ciszy pracowały szybko i bardzo sprawnie. Pozostało już tylko przełożyć mężczyznę na specjalne łóżko, gdy do sali weszła grupa osób. Był to ordynator i dwoje anestezjologów w towarzystwie z siostrą przełożoną. Profesor bez słowa podszedł do sióstr i przejął nad nimi dowodzenie.
– Na trzy?! – Zapowiedział i chwycił za prześcieradło, aby pomóc siostrom przełożyć pacjenta. – Raz, dwa iii… trzy!
Nieznajomy mężczyzna znalazł się na docelowym łóżku ze specjalnym materacem i funkcjami podtrzymującymi życie.
– Dziękuję bardzo. – Powiedział ordynator. – Proszę o wdrożenie procedury.
Profesor znał i przekazał innym wyniki testów krwi. Były poprawne, żadnych środków farmakologicznych, używek, nic, co mogłoby zaszkodzić zdrowiu chorego poddawanego usypianiu.
Ordynator stał i przyglądał się pracy anestezjologów. Mąż i żona, Andrzej i Angelika Maczek, to dwoje mistrzów w swoim fachu, których zesłał mu Bóg. Najlepsi jego studenci, potem stażyści i lekarze warci każdych pieniędzy.
– Dziękuję bardzo, świetna robota! Kontrola co pół godziny i co godzinę u mnie ustny raport. – Wyszeptał ordynator, a następnie zwrócił się do siostry przełożonej. – Komu powierzyła pani opiekę nad pacjentem?
– Siostrze Anecie Winkler.
Profesor zerknął na smukłą sylwetkę pielęgniarki i zwrócił się do przełożonej.
– Czy pani Winkler wie, że kosmetyki i biżuteria są tutaj zakazane?
– Ależ oczywiście, panie ordynatorze.
Gdy lekarze wyszli, przełożona zwróciła się do siostry Anety.
– Proszę panią o zmycie resztek makijażu i pozostawienie w szafce biżuterii. – Była oficjalna do bólu, dawna zażyłość zniknęła całkiem.
Siostra Aneta szybko skierowała się do wyjścia. Miała pięć minut, aby poprawić wszelkie mankamenty.
Stanęła przed lustrem w łazience i sięgnęła po mleczko pielęgnacyjne.
– Tylko leciutki makijaż – mówiła do siebie. – Mieli tego nie zauważyć! Jaka biżuteria?
Przyglądała się sobie uważnie.
– A! – W końcu do niej dotarło, że w jednym uchu ma kolczyka a na palcu pierścionek.
Teraz sobie przypomniała. Dopiero co przyszła na dyżur i stała przed lustrem, aby zrobić z porządek na głowie, ale pilnie ją wezwano do sali chorych. Ledwo wróciła do pokoju pielęgniarek a siostra przełożona zatrudniła ją do „śpiącego królewicza”.
– No, pytam – rozliczała siebie i innych – kiedy miałam się przygotować, jak wciąż mnie przestawiają?!
Po chwili była gotowa do kontynuowania dyżuru, ale przed wyjściem jeszcze raz omiotła spojrzeniem swoją postać.
– Twarz gotowa? Gotowa! Włosy schowane? Schowane! Wszystko na wysoki połysk? Tak jest! No, to do roboty! – Przybliżyła twarz do lustra. – Nadchodzę, mój śpiący królewiczu!
Weszła na salę OIOM-u i stanęła jakby do raportu przed siostrą przełożoną. Ta zmierzyła ją od stóp do głów i ruchem ręki kazała się odwrócić tyłem. Wszystkie uchybienia poprawione, więc mogła iść spokojnie do swoich zadań.
– Dobrze. Proszę za piętnaście minut stawić się u mnie.
Gdy wyszła, siostra Aneta podeszła do łóżka nieprzytomnego pacjenta.
– No widzisz – szeptała – jak ja się dla ciebie poświęcam?
Poprawiła mu poduszkę, sprawdziła prześcieradło i wpatrywała się w monitory. Usiadła na krzesełku przy nim i głaskała go po ramieniu, a następnie wzięła w dłoń jego lewą rękę.
– Widzisz, mój piękny nieznajomy, jesteś taki cieplutki. To oznacza, że szybko wrócisz do świata i będziesz tylko mój.
Przyglądała się jego dłoni.
– Nie masz obrączki, więc jesteś wolny jak ja.
Głaskała jego dłoń.
– To może ja się przedstawię? Jestem Aneta Bagińska, mam dwadzieścia pięć lat, skończyłam studia pielęgniarskie i pracuję tutaj. Od dwóch lat studiuję zaocznie germanistykę, bo chciałabym wyjechać do Szwajcarii i tam pracować. W ostateczności do Niemiec czy Austrii. Tylko nie mów nikomu, bo mnie zwolnią i nie będę miała za co studiować.
Zastanowiła się przez chwilę.
– Mogłabym być tam nauczycielką lub pielęgniarką. Najlepiej w górach, bo uwielbiam jazdę na nartach i wspinaczka. Tak na wypadek połamanych kończyn czytam dużo o ortopedii.
Poczuła, że mężczyzna poruszył ramieniem. Ścisnęła jego palce w oczekiwaniu na jakiś znak.
– Nie, to niemożliwe. Nie możesz teraz wstać i wyjść, ponieważ musisz odpoczywać. Twój mózg ma obrzęk, ale poradzi sobie z tym przy pomocy lekarstw i wypoczynku. Masz spać i nic nie mówić. Zaraz do ciebie wrócę i opowiem więcej o sobie.
Siostra Aneta stała przed swoją przełożoną i była gotowa na rozmowę w cztery oczy.
– Proszę cię, żeby taka sytuacja nie miała już nigdy miejsca.
– Ależ to nie przez zaniedbanie, nie zdążyłam zdjąć drugiego kolczyka…
Uniesiona dłoń przełożonej przerwała monolog.
– Przychodź do pracy prędzej i przygotowuj się, a nikt nie będzie ci zwracał uwagi. W każdym razie nie życzę sobie twoich tłumaczeń, bo ja za ciebie odpowiadam i ordynator udzielił mi dzisiaj ustnego upomnienia. To oznacza, że twoja zła praca lub postawa może spowodować naganę dla mnie i w konsekwencji pozbawi mnie pracy. Do tej pory miałam do ciebie zaufanie i niech tak zostanie.
Przerwała na chwilę.
– Rozumiem, postaram się nie zawieść.
Przełożona zmieniła ton na mniej oficjalny.
– Weźmiesz teraz komórkę pacjenta i spróbujesz ustalić jego tożsamość, aby zawiadomić rodzinę o jego pobycie w szpitalu i tak dalej. Informuj mnie o efektach twoich starań. Możesz odejść.
Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3