Rozdział 3
Przerwał protest, gdy natarła na niego i pocałowała go w usta. Stali tak później wtopieni w siebie i obojgu było dobrze.
– Poczekaj – spytała nagle – usiądziesz ze mną w autobusie?!
– Siedzisz sama?
– Tak, a ty?
Kiwnął tylko głową i znów się pocałowali. Tym razem dłużej niż przed chwilą.
Odwrócili się twarzą do morza i podziwiali księżyc, gwiazdy, wsłuchiwali się w szum fal i odgłos silnika promu.
– Ralf, wiesz – wyszeptała – to chyba najwspanialszy dzień w moim życiu.
Stał przytulony do niej i być może byłby przytaknął, gdyby nie świadomość, że tam w kraju czekała na niego dziewczyna. Świata poza nim nie widziała, co rusz przypominając o tym poprzez messengera lub wysyłanie sygnałów na komórkę.
– Myślałem, że taka piękna dziewczyna jak ty ma wielu przyjaciół i adoratorów?
Milczała przez chwilę.
– Uważasz, że jestem piękna?
Cmoknął pod nosem.
– Skąd te wątpliwości? Nie wierzę, przyznaj się, ile konkursów piękności wygrałaś od dzieciństwa?
Nie odpowiedziała. Patrzyła tylko w siną dal.
Ralf przytulał ją do siebie delikatnie, aby nie spłoszyć i nie spoufalać się.
Walczył z pamięcią o niedostępnej i ponurej, może zbyt poważnej Gabi. W każdym razie chciał być wobec niej uczciwy.
– Mogę wiedzieć, ile masz lat i co robiłeś w Anglii?
Zaskoczyła go tym pytaniem.
– W tym roku skończę dwadzieścia a ty?
– Ja też. Studiuję medycynę, jestem w zasadzie po pierwszym roku.
– Ja pracuję na budowie.
Popatrzyła na niego badawczo.
– Twoje dłonie mówią coś innego?
– A, nie pracuję fizycznie, jestem kierownikiem budowy.
Znów spojrzała przenikliwie.
– Kierownikiem budowy może być inżynier, więc wiek ci się nie zgadza i wykształcenie.
Spoważniał i patrzył na nią, widząc teraz nie tylko jej urodę, ale też mocny umysł.
– Czasami w krótszym czasie można zrobić więcej niż inni. Powiedzmy, że lubiłem się uczyć, szybciej mi wchodziło do głowy i w tym roku będę inżynierem. Ale studiuję też literaturę, to moje hobby.
Zamilkli oboje.
– Jesteś aż tak mądry? – Popatrzyła na niego i zmrużyła oczy. Nie wyczuł sarkazmu.
Kiwnął głową potakująco.
– Zależy, jak zdefiniujesz pojęcie „mądrość”. Na przykład tylko udaję, że potrafię całować. Tego nie można nauczyć się z książek.
Rozbawił ją. Z jednej strony wyglądał na dojrzałego. Był w jej oczach okazem prawdziwego samca alfa: wysoki, wysportowany, umięśniony jak mityczni Spartanie, a z drugiej strony wydawał się zupełnie niewinny. A może właśnie w tym byli do siebie podobni? Ona również sprawiała wrażenie dojrzałej i silnej. Wiele razy świat mężczyzn dawał jej odczuć, że może wymagać i liczyć na więcej niż inne kobiety. Prawda miała jednak także drugie oblicze. Była bardzo samotna i zupełnie niedojrzała w sferze relacji z mężczyznami. Każdego podejrzewała o chęć wykorzystania jej lub pochopne deklaracje o zamążpójściu. Tylko takich młodzieńców znała. Albo chcieli ją zawlec przed ołtarz, alb do łóżka.
Przemknęło jej przez głowę, że tak samo jak ten „młody bóg” stojący obok niej nie miała swojego pierwszego razu. Nagle Ralf zmalał w jej oczach. Potrzebny jej był dojrzały mężczyzna, zdecydowany i konsekwentny a nie dzieciak, którego trzeba prowadzić za rączkę. I co jej z tego przyjdzie, jeśli nieco go wychowa? Inna będzie z tego korzystać, nie ona. W głębi duszy żaliła się na swój los.
Postanowiła sprawiać wrażenie bardziej doświadczonej niż jest w rzeczywistości. Musiała być inicjatorką, bo podróż nie trwa wiecznie a szczęście należy łapać, póki jest w ludzkim zasięgu.
– Najlepiej, jakby ktoś pokazał? – Badała go.
– No, raczej, ale wiesz, żyjemy w kulcie dziewictwa i czystości, w kraju katolickim, gdzie więcej uwagi przywiązuje się do pojęcia grzechu niż szczęścia i radości. Smutasy z nas, wydaje mi się.
– Masz coś przeciwko dziewictwu?
– Nie, nie o to mi chodziło. Mówię tylko o strachu i depresji, w jaką wpadamy zawsze wtedy, gdy chcemy być szczęśliwi. Nie potrafimy walczyć, bo wahamy się, czy jest ono zgodne z dekalogiem, czyjąś wolą, dobrym samopoczuciem, konwenansami i tak dalej. Nawet jeśli osiągamy szczęście, to hamujemy swoją radość, bo inni cierpią. To znaczy wiemy, że ktoś, gdzieś cierpi, wciąż trwają wojny i tak dalej.
Myślał o Gabi, swojej dziewczynie, która fochała się, gdy chciał się do niej zbliżyć, dotknąć czy pocałować. Wciąż powoływała się na zasady, religię, wychowanie a najbardziej bała się życia w grzechu. Tak jakby za każdym razem, kiedy się całowali, musiała zakrywać ich zbliżenie nieprzenikalnym parasolem, przez który Bóg nie zobaczy jej grzesznych zapędów. Czuł, iż po każdej randce z nim nawet jeśli się nie całują, pędziła pod prysznic, aby zmyć z siebie ślady przedślubnego występku i pożądania. Panicznie bała się, że nie zasłuży sobie na życie wieczne w niebie, po śmierci. To graniczyło z obłędem, ale tak została wychowana, w wierze w śmierć a nie w życie.
Anita odwróciła się i dotknęła jego ramion.
– Te mięśnie pasowałyby na budowę. Skąd je masz?
Ralf pokazał białe zęby.
– Oprócz intelektu, jak każdy facet mam też dużo testosteronu a to musi przełożyć się na jakąś energię czy aktywność. W moim przypadku to ćwiczenia fizyczne.
Pocałowała go znowu bardzo czule.
– Cieszę się, że trafiłam na ciebie.
Prom cumował w Calais i zaproszono pasażerów do pojazdów.
Idąc do windy, Anita i Ralf minęli podchmielonych Niemców, wymieniając z nimi porozumiewawcze spojrzenia i ukłony.
– Naprawdę powiedziałaś im, że masz chłopaka i wtedy ja się zjawiłem, kłamczucho? – Spytał czule.
Spojrzała mu w oczy.
– A ty, kłamczuchu? Przedstawiłeś się jako mój chłopak i chciałeś wyrzucić ich za burtę?
– Myślisz, że przestraszyli się?
– O! Mam ci mówić komplementy? – Zażartowała. – No dobrze, powiem, bo sama czerpałam z tego radość. Widziałam, jak są zmieszani i wstrząśnięci, gdy usłyszeli twój bieg. Potem mówiłam do ciebie po polsku, więc myśleli, że się skarżę na nich i po prostu „srali w gacie”. Twój wzrost robi wrażenie na każdym facecie a co dopiero mięśnie i wyobrażenie, że mógłbyś uderzyć…
– Naprawdę? To nie wiedziałem. – Żartował. Zdawał sobie sprawę, ile znaczą mięśnie w męskim środowisku. Zawsze przewyższał innych wzrostem i szybko urósł. To spowodowało, że nigdy nie miał żadnego prześladowcy w szkole czy na ulicy.
Wsiedli do autokaru. Ralf zajął miejsce obok Anity. Przytuliła się do niego i pocałowała w policzek, jakby od dawna byli parą.
– Cieszę się, że jesteś… – Szepnęła.
– Ja też, że ty jesteś. – I odwzajemnił jej pocałunek.
Była noc. Jechali jakiś kwadrans, po czym kierowca wyłączył światło wewnętrznego korytarza autobusu. Zapanowała ciemność. Zasnęli dość szybko.
Po ponad godzinnej jeździe i siedzeniu w jednej pozycji Ralf musiał jakoś zmienić układ nóg. Czuł, że cały zdrętwiał i przebudził się z tego powodu. Autobus najechał na jakąś przeszkodę lub wpadł w studzienkę i podskoczył. Zderzyli się głowami z Anitą, co wybiło ich ze snu. Było zupełnie ciemno i wszyscy pasażerowie spali.
Ralf czuł, że Anita na niego patrzy i on jej też szukał wzrokiem. Odwrócił się w jej stronę i ich nosy dotknęły się. Tego pragnął, chciał poczuć jej pocałunki, całować śliczne usta, roześmiane zęby.
Dziewczyna wzięła jego głowę w dłonie i lekko przyciągnęła do siebie, całując czoło i bardzo powoli schodząc w dół, oczy, policzki, usta, szyję, uszy. Nikt nigdy tak go nie całował. Wróciła z czułością do ust i zaczęła je namiętnie ssać, całować i muskać swoimi ustami.
– Nie chcesz? – Wyszeptała, gdy się ociągał.
– Chcę, ale nie umiem. – Odpowiedział.
Poczuł jej zęby na swoich ustach, uśmiechała się. Zaczęła całować jego prawe ucho.
– Rób to, co ja, naśladuj mnie… Tego nie trzeba się uczyć, to naturalne…
Angażował się coraz mocniej, gdy nagle poczuł jej język w swoich ustach.
– Daj mi swój język, nie wstydź się…– Szepnęła.
Poczuł, jak ich języki spajają się w jedną całość i to sprawiało mu ogromną przyjemność. Lizał ją po zębach i ustach, a potem namiętnie całował w uszy i szyję.
Kilka chwil później chwyciła go za ręką i położyła na swojej piersi.
– Pieść mnie… – Zażądała.
Nie miała biustonosza i wszystkie wypukłości oraz miękkości mógł doskonale wyczuwać. Pierwszy raz w życiu dotykał kobiecych piersi. Do tej pory tylko je oglądał w filmach i w wyobraźni.
Czuł, że jest to największa przyjemność, jakiej do tej pory zaznał. Gabi pozwalała się całować tak, jakby między nimi była szyba. Czegoś się wstydziła, miała opory, nie pozwalała się dotykać. To właściwie było nic nieznaczące cmokanie, zupełnie bez wyrazu. Anita była zupełnie inna.
Delikatnie wsunęła jego dłoń za ściągacz sukienki i Ralf dotykał jej piersi bezpośrednio. Wyczuł nabrzmiałe sutki i dotknął ich. Dziewczyna całowała go w szyję i delikatnie ujmując za głowę, przyciągnęła ją do swoich piersi. Zaczął je całować i zapomniał o całym świecie.
Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3