Rozdział 2
Nigdy tego nie robił, unikał kontaktów z nieznajomymi, szczególnie gdy proponowali napój lub jedzenie. Tym razem jednak poczuł zapach jej perfum i przyjemny głos, co spowodowało wyłączenie blokad. Odruchowo przechylił w swoją stronę butelkę z wodą, uprzednio odkręcając plastikową nakrętkę.
– To nowa butelka, nikt z niej jeszcze nie pił, możesz ją sobie wziąć. – Powiedziała, jakby czytała jego myśli i odeszła, zanim się zorientował.
Chciał jej podziękować i wybiec za nią, ale czuł mdłości, mógł lada chwila zwymiotować.
– Ponoć już nie mam choroby morskiej?! – Pytał z sarkazmem sam siebie.
Po kilku minutach doszedł do siebie. Nie czuł dolegliwości spowodowanych kołysaniem, wróciła pewność siebie. Pragnął jak najszybciej zobaczyć swoją wybawicielkę. Była taka piękna.
– Podziękuję jej w autobusie… – Uspokajał sam siebie. – Za godzinę będziemy w francuskim Calais i zaproszę ją na kawę.
Siedział spokojnie na ławce zupełnie zdrowy, kiedy jakiś wewnętrzny głos, instynkt kazał mu odszukać dziewczynę. Nigdy go nie zawiódł i pojawiał się w chwilach niebezpieczeństwa oraz gdy ktoś usilnie o nim myślał.
– Musiało coś się stać. – Wnioskował z zachowania organizmu, który podrywał się cały do poszukiwań nieznajomej. – A może to tylko pragnienie?
Nie walczył z przeczuciem. Wstał i przeszedł do kolejnego pomieszczenia, gdzie był bufet. Nie zobaczył jej, więc ruszył dalej.
Zamknął za sobą drzwi i znalazł się na pokładzie. Zobaczył znajomą sylwetkę dziewczyny. Stała daleko w towarzystwie Niemców, którzy dziwnie nie krzyczeli i nie wiwatowali, jak to miało miejsce wcześniej, tylko się śmiali.
Zrobił dwa kroki, a potem biegł szybko w ich kierunku, jakby pchany niewidzialną siłą. Zbliżywszy się na pięć metrów, zauważył, że jeden z kibiców trzyma kurtkę nieznajomej.
Dotarł do stojącej przy balustradzie Polki, która odwróciła się do niego i zagadnęła.
– O, jak się czujesz? – I nie czekając na odpowiedź, zadała kolejne pytanie. – Znasz niemiecki, bo chłopaki chcą z tobą pogadać?
Mówiła to z takim spokojem w głosie, że opadła z niego adrenalina, zmalał też poziom agresji.
– Dziękuję, już lepiej się czuję! – Odsapnął. – Tak, znam niemiecki, o co chodzi?
Popatrzyła na niego uśmiechnięta.
– Niech tobie teraz zadadzą to samo pytanie, które zadali mi. Przetłumacz im.
Ralf spojrzał na czterech niemłodych kibiców i wybąkał po niemiecku.
– O co pytałeś – popatrzył na nieznajomego trzymającego kurtkę „modelki” – moją dziewczynę?! To jej kurtka?!
Niemcy osłupieli. Stojący przed nimi chłopak patrzył z takim spokojem a jednocześnie stanowczością, że woleli nie dyskutować.
– Spokojnie, spokojnie, to tylko taka zabawa! – Roześmiał się Niemiec z tatuażami na ramionach, podając kurtkę.
– Dobra, to zabawmy się w coś innego! – Powiedział Ralf.– Może popływamy?! Gdzie wasze kapoki?!
Atmosfera zgęstniała i pytanie zawisło w powietrzu. Kibice szybko wytrzeźwieli i zdali sobie sprawę, że to nie są żartobliwe pytania.
„Modelka” roześmiała się.
– No co wy – uspokajała – kolega tylko żartuje!
Wszyscy roześmiali się, a Niemcy zapraszali do baru na kiełbaski i piwo.
– Masz ochotę na piwo? – Spytała, patrząc na Ralfa. Nie widziała entuzjazmu.
– A ty, napiłabyś się?
– Nie, dziękuję, nie skorzystamy! – Odpowiedziała po niemiecku.
Podali sobie ręce na pożegnanie i rozstali się bez napięć.
Odwrócił się i spojrzał na nieznajomą.
– Myślałem, że nie znasz niemieckiego?
– Znam. Chciałam, żeby ciebie zapytali o to, o co mnie, męscy szowiniści.
– O co cię zapytali?
– E tam! – Ubierała kurtkę, przekładając niewielką torebkę z ręki do ręki. – Albo dobrze, powiem ci. Pytali czy jeśli oddadzą mi kurtkę, pokażę im piersi?
Roześmiał się i spojrzał na „modelkę”. Zarys jej piersi był wyraźny pomimo sukienki. Skonstatował szybko, że nie ma biustonosza.
– Niestety, jesteśmy lekko upośledzeni na tym punkcie. Od dziecka lubimy wszystko rozkręcać, rozbierać i podglądać.
Stała koło niego i nadal uśmiechała się.
– Wiesz – odpowiadała zadziornie – może bym się zgodziła, ale ta kurtka jest warta najwyżej dziesięć euro. Rozebrałbyś się za dziesięć euro?
Ralf podobnie jak ona był rozbawiony.
– I tak im odpowiedziałaś?
– Nie. Powiedziałam dokładnie: „Dobrze, pokażę wam piersi, jeśli wy pokażecie mi swoje penisy…”
Ralf parsknął śmiechem, przerywając jej wypowiedź.
– Czekaj, to nie koniec! Dodałam też: „Na tym zimnie może się okazać, że moje sterczące sutki będą większe od waszych penisów, więc może wejdziemy do środka, do waszych żon i kochanek, niech też mają ubaw!”.
Roześmiali się razem i oparli o balustradę.
– Naprawdę, jestem dumny, że znam taką przebiegłą, mądrą Polkę!
Uśmiechała się jeszcze chwilę pod nosem, ale nagle spoważniała.
– Tak naprawdę, mój drogi, powiedziałam im, że zaraz przyjdzie mój mocny nie tylko w gębie chłopak i wszyscy wylecą za burtę.
Ralf popatrzył jej w oczy.
– To już nie wiem, kiedy mówisz prawdę? Serio, tak im powiedziałaś?
Stała w milczeniu, patrząc przed siebie. Chwilę później odwróciła się do niego i wyciągnęła dłoń.
– Mam na imię Anita i wracam do Polski z zakupów w Londynie a ty?
Ralf podał jej dłoń na powitanie.
– Jestem Ralf i wracam z pracy, do pracy, w ogóle wciąż jestem w pracy, teraz też.
Nie puszczała jego dłoni.
– Niemcy na nas patrzą, musisz mnie pocałować, Ralf.
Anita, wciąż nieznajoma, była taka piękna… Nie mógł jej odmówić, ale z drugiej strony miał dziewczynę. Nie chciał jej zdradzać. Z Gabi całowali się od wielkiego święta.
Tłumaczył sobie, że w zasadzie może pocałować Anitę, w końcu ich znajomość za parę godzin się skończy. To tylko taki cmok, cmok, pozory, jak w filmie. Bał się też braku doświadczenia. Nie chciał zrobić złego wrażenie na nieznajomej.
– Nie martw się – patrzyła przenikliwie – żona albo dziewczyna nie dowie się o tym.
Oprzytomniał na chwilę.
– Jak to żona, jestem jeszcze za młody na małżeństwo i poważne związki…
Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3