Odcinek 1Odcinek 2Odcinek 3Odcinek 4Odcinek 5
SCENA I
(Pawlicka zakłopotana siedzi w salonie, schodzi z góry Beata.)
Beata
(Całuje ją w policzek.)
Chciałaś ze mną rozmawiać?
Pawlicka
Tak. Słuchaj Beatko, zauważyłam ostatnio, że zbytnio… przejmujesz się pracą.
(Gestykuluje coś rękami.)
Beata
To chyba nie jest grzech?
Pawlicka
Oczywiście, ale przeraża mnie twoja głodówka.
Beata
Oj mamo, nie widzisz, że strasznie utyłam?
Pawlicka
(Z ulgą.)
No właśnie.
(Patrzy na nią badawczo.)
Beata
Chyba nie myślisz?
(Robi półokrągły ruch ręką na brzuchu.)
Pawlicka
(Zapatrzona w nią, wyczekuje.)
Beata
Ależ mamo, gdybym miała zostać matką, pierwsza byś się o tym dowiedziała?
Pawlicka
(Zdziwiona.)
Ja?
Beata
No, myślę, że ucieszyłabyś się?
Pawlicka
(Zdziwiona.)
Ja?
Beata
To znaczy, ucieszyłabyś się z zaufania, jakie mym do ciebie?
Pawlicka
A tak, oczywiście, ale wiesz, jakie w naszym domu panują zwyczaje?
Beata
Oczywiście. My, to znaczy kochany tatulo, ja i ty ciężko pracujemy. Agnisia i kuzynka Kasia jeszcze się uczą.
Pawlicka
Myślałam o zasadach moralnych.
Beata
Tak, najpierw ślub, potem buziaki i dzieciaki.
Pawlicka
Właśnie.
Beata
Szkoda.
Pawlicka
Jak to?
Beata
Na zachodzie jest inaczej. Postęp cywilizacyjny, ekonomiczny i kulturalny.
Pawlicka
(Naiwnie.)
Ale sprawy- tradycji, religii i wychowania pozostają święte.
Beata
O, chyba przesadziłaś. Sama mówiłaś kiedyś, że zachód w całości żyje na kredyt i dotyczy to też małżeństw. Ponad połowa ludzi żyje bez ślubu.
Pawlicka
(Oburzona.)
Albo jest to ślub urzędowy, tak zwany kontrakt!
Beata
Który jedna ze stron może zerwać, kiedy zechce.
Pawlicka
Ależ dziecko, to istna fabryka aktów ślubnych i rozwodowych, a prawnicy żyją tam, jak pączki w maśle! To oburzające, nie uważasz?
Beata
Skoro są szczęśliwi?
Pawlicka
No wiesz, chyba w to nie wierzysz?
Beata
(Stanowczo.)
Ja wierzę w polskie, to znaczy nasze rodzinne zasady.
Pawlicka
Jesteś kochana.
(Tuli ją.)
Czy rozmawiałaś o tym z Adrianem?
Beata
Tak.
Pawlicka
I chyba doszliście do jakichś wniosków?
Beata
Tak, mamo.
(Wstaje.)
Pawlicka
(Niecierpliwie.)
Czy mogę je poznać?
Beata
Tak.
(Cisza.)
Pawlicka
(Umiera z ciekawości.)
Więc?
Beata
(Jednym tchem.)
Lecimy w nocy do Las Vegas, ślub weźmiemy na lotnisku, wracamy jutro wieczorem.
Pawlicka
(Zszokowana.)
Jezus Maria!
Beata
(Dodaje.)
Z dziećmi.
(Wybuchają śmiechem, padają sobie w ramiona.)
SCENA II
(Kuchnia. Pawlicki zmywa. Wchodzi Pawlicka.)
Pawlicki
(Odrywa się od pracy.)
I co, rozmawiałaś z nią?
Pawlicka
(Pewna siebie.)
Ty dzisiaj za karę robisz kolację!
Pawlicki
Dlaczego?
Pawlicka
Jeszcze się pyta?! A kto zauważył jakieś podejrzane zmiany fizjonomiczne u Beaty?
Pawlicki
(Bije się w piersi.)
Moja wina, ale to tylko dowód, że się martwię o nasze córeczki.
Pawlicka
O, tak, widujesz je raz na tydzień i nic dziwnego, że troi ci się w oczach.
Pawlicki
Przecież codziennie je widzę?
Pawlicka
Tak, w drodze do łazienki lub garażu.
Pawlicki
(Tuli ją, ale zaraz staje normalnie.)
Ależ kochanie, więc to był fałszywy alarm?
Pawlicka
Alarm? Jak mówi Kaśka: „Dałeś plamę”!
Pawlicki
(Przymruża oko.)
Jesteś pewna, że ja?
Pawlicka
A więc to tak? Znowu ja wyszłam na ofiarę losu, dziękuję ci bardzo „boski tatulu”!
Pawlicki
(Przyciąga ją do siebie.)
Już nie gniewaj się na mnie…
SCENA III
(Pokój dziewczyn, Kaśka i Agnieszka.)
Agnieszka
(Czyta.)
Kaśka
(Maluje paznokcie.)
Ja chyba oszaleję, jeżeli facet od polskiego nie wróci w przyszłym tygodniu do pracy!
Agnieszka
Wróci, wzięli go na szkolenie wojskowe.
Kaśka
Też nie mieli się kogo uczepić. I co oni od tego biedaczka chcą?
Agnieszka
Och, nie wciągaj mnie w rozmowę, muszę jeszcze poczytać.
Kaśka
Jak możesz w ogóle czytać jakieś brednie, podczas gdy „Słoń” walczy na froncie?!
Agnieszka
(Rzuca książkę.)
No więc dobrze, czego chcesz?
Kaśka
Jesteś redaktorem gazetki, jego gazetki, więc wiesz o nim wszystko?
Agnieszka
Nie wiem, nie można wiedzieć wszystkiego o drugim człowieku.
Kaśka
Tylko mi teraz nie wyjedź z psychoanalizą.
Agnieszka
Pytaj.
Kaśka
Kiedy wraca?
Agnieszka
Za tydzień.
Kaśka
Świetnie. Gdzie jest?
Agnieszka
Wrocław.
Kaśka
Odpowiadaj całym zdaniem!
Agnieszka
Zdaje się, że jakaś jednostka czołgowa, czy zmechanizowana, nie wiem.
Kaśka
Nie zostawił adresu?
Agnieszka
Nie.
Kaśka
Jak to, przecież jesteście z nim tak blisko?
Agnieszka
Ale nie aż tak.
Kaśka
Nie można by go odwiedzić?
Agnieszka
Ty chyba całkiem oszalałaś?
Kaśka
Nie denerwuj się, aż tak go nie kocham, wystarczają mi moi wielbiciele z kolorowymi grzywami. Ale siedzę teraz na polskim jak ostatni osioł i nic do mnie nie dociera, ta facetka po prostu mnie usypia.
Agnieszka
To chyba miłość?
Kaśka
Oj, tak mi się też zdaje…
Agnieszka
Miłość do literatury.
Kaśka
O, nie zniosę dłużej twojej obojętności! A ten biedaczek zamiast z analfabetyzmem walczy z czołgami.
Agnieszka
W czołgach.
Kaśka
Chyba się rozpłaczę, przynieś ręczniki,
SCENA IV
(Wchodzi Beata.)
Agnieszka
I co tam?
Beata
Nic. Mama martwi się o moją sylwetkę.
Kaśka
Tak bardzo chcesz mieć seksowną figurę?
Beata
Tobie tylko seks w głowie, już mam tego dosyć.
(Kładzie się.)
Kaśka
Nie tylko. Na przykład był tu dziś Adrian.
Beata
Mieliśmy się spotkać później.
Kaśka
To już historia.
Beata
Mówił coś?
Agnieszka
Pewnie nie dała mu szansy.
Kaśka
Mówił, że potwierdził rezerwację biletów do Las Vegas.
Agnieszka
Dokąd?
Beata
A nie, nic, to taki nasz szyfr.
Kaśka
A po co mielibyście tam lecieć?
Beata
To taki żart tylko, nie przejmuj się. Mówił: jeszcze coś?
Kaśka
Nie.
Agnieszka
Nie zdążył. Padł ofiarą uroku Kaśki.
Kaśka
Zostawił ci jakąś kasetę.
Beata
Gdzie jest?
Kaśka
W moim pokoju, zaraz ci ją przyniosę.
(Nie rusza się.)
Beata
(Niecierpliwie.)
Jak długo trwa twoje zaraz?
Kaśka
(Wstaje.)
Już, już lecę!
(Wybiega.)
Agnieszka
Go to za kaseta?
Beata
Z listą trójki, nie miałam czasu słuchać w piątek, Adrian nagrał dla mnie pierwszą dziesiątkę.
Beata
Powyjemy!
SCENA V
(Salon, Pawliccy.)
Pawlicki
(Wychodzi z kuchni.)
Pawlicka
(Siada na kanapie.)
Kto dzwonił?
Pawlicki
Dziadek. Pytał, czy nie mamy ochoty iść na działkę?
Pawlicka
(Przewraca oczy, głowę kładzie w tył/
Boże, dziadek!
Pawlicki
(Siada obok niej/
Boże, działka!
Pawlicka
Jeszcze nam działki brakuje do szczęścia.
Pawlicki
I dziadka „Co za naród”.
Pawlicka
Chociaż…
Pawlicki
Poczekaj, zauważyłem, że oczy ci się uśmiechnęły!
Pawlicka
Mam pomysł.
Pawlicki
Mów bez ogrudek!
Pawlicka
Właśnie że z ogródkiem. Czego brakuje naszym córeczkom?
Pawlicki
(Zastanawia się.)
Niczego.
Pawlicka
(Oburzona.)
Dorobkiewicz.
Pawlicki
O co ci chodzi?
Pawlicka
O ducha walki!
Pawlicki
Też rozmawiałaś z dziadkiem?
Pawlicka
Nie, sama na to wpadłam. Nasze córeczki prowadzą zbyt, że się wyrażę, zasiedziały tryb życia.
Pawlicki
Już dawno zauważyłem zmiany fizjonomiczne…
Pawlicka
(Wpada mu w słowo.)
u Beaty! Domyślam się, że chodzi ci o skoliozę, popularne skrzywienie kręgosłupa.
Pawlicki
(Skarcony.)
Właśnie, to chciałem powiedzieć.
Pawlicka
Nie, brakuje im głębszego oddechu.
Pawlicki
I mogą zaczerpnąć świeżego oddechu na działce?
Pawlicka
Jasna sprawa.
Pawlicki
(Ironicznie.)
Że też na to nie wpadłem.
Pawlicka
Nie zazdrość mi mego pomysłu, może i tobie kiedyś Bóg poszczęści. Tymczasem słuchaj, zabierzemy nasze córeczki na działkę.
Pawlicki
(Wybucha śmiechem.)
Podczas gdy na świecie tyle rzeczy ciekawych, chcesz je skazać na wygnanie?
Pawlicka
W tym cały problem. Jak mawiał Zagłoba: „Gdzie miecza nie staje, tam dobry fortel za miecz miał będziesz” albo jakoś tak.
Pawlicki
W wolnym tłumaczeniu: „Ojciec prać”!
Pawlicka
Coś ci się jarzy w głowie, nie powiem.
Pawlicki
Tylko radź waćpani, jak z opresji się salwować?
Pawlicka
Nie poznaję waćpana?!
Pawlicki
Longin Powsinoga herbu Zerwipludry, do usług.
Pawlicka
Przekonałeś mnie, słuchaj więc, spuszczę ci się waćpan z mego konceptu i powiem, co nam czynić wypadnie.
SCENA VI
(Pokój dziewczyn, śpiewają trzymając w ręku kij od miotły, potem przekazują sobie ten niby mikrofon.)
Agnieszka, Beata, Kaśka
(Śpiewają.)
„Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale jeden przyświecał
nam cel,
Za kilka lat mieć u stóp cały świat, wszystkiego w bród”.
Kaśka
Właśnie, dziewczyny, słuchajcie, musimy mieć jakiś cel!
Beata
Pieniądze?
Kaśka
Chłopak ze szmalem, nadziany po uszy!
Beata
Z samochodem?
Kaśka
Z mercedesem.
Agnieszka
Beata, przecież Adrian ma malucha.
Kaśka
Na drzewo z nim!
(Cisza.)
Z maluchem?
Beata
Do piachu! Przepraszam, ale muszę sobie krzyknąć: „Niech żyje Adrian!”
Kaśka
Z wielkim maluchem!
Agnieszka
(Śpiewa E. Bartosiewicz.)
„To jest mój sen, ten sen przeraża mnie.
To jest mój sen, ten sen zawstydza mnie.”
Kaśka
Wcale nie zawstydza, to jest mój sen. Niech żyje Edyta Bartosiewicz, gdziekolwiek jest i co się z nią dzieje!
Beata
Niech żyje!
Agnieszka
„Budzi mnie deszcz – deszcz tuli mnie.
Budzi mnie blask – najgorętszych dni.
Budzi mnie krzyk – czy wciąż się śni.
Agnieszka i Beata
„Nie mam nic, nie ma mnie.
Niby bezpiecznie, ale wcale nie jest dobrze w moim śnie.”
Kaśka
(Śpiewa głośniej niż one refren piosenki Lady Pank.)
„Trzeba zawsze żyć biegnącą chwilą,…
(Zacina się.)
Na co komu dziś wczorajsza miłość,
Na co komu dziś wczorajszy sen.”
Agnieszka i Beata
(Włączają się głośniej z piosenką Hey „Ja sowa”/
„Moja miłość się ukrywa, jest sową.
Nigdy, nigdy się nie dowiesz,
Jak wielki to ptak,
Bo w twoim sercu wije gniazdo wróbel”.
Kaśka
(Marszczy brwi i nos z wściekłości i zazdrości; czeka.)
No, proszę, jeszcze sobie śpiewajcie, mądrale!
Agnieszka i Beata
(Spojrzały po sobie i mrugnęły do siebie, śpiewają refren/
„Nie będę jadła, kocham cię!
Nie będę piła, kocham cię !
O śnie zapomnę, kocham cię.
I gdy odejdę, nie przestanę.”
Kaśka
Ulżyło wam?
Agnieszka
Nie wściekaj się, tylko naucz się słów.
Beata
Znowu nauka…
Kaśka
Wolę pogo!
(Skacze jak żaba na dwóch wyprostowanych nogach z ramionami uniesionymi do góry.)
Beata
Brawo!
Agnieszka
(Przeciągle.)
Jeszcze, jeszcze, od ściany, do ściany!
(Wybuchają śmiechem.)
Kaśka
(Zasapana.)
Za mało tu miejsca !
(Biją jej brawa)
SCENA VII
(Pukanie do drzwi pokoju dziewczyn- cichną.)
Agnieszka
Proszę
(Wchodzi Pawlicki.)
Pawlicki
Nie przeszkadzam?
Beata
(Podbiega do niego.)
Ależ tatulu, przyszedłeś w samą porę!
Agnieszka
Musisz nam coś zaśpiewać!
Pawlicki
Ja?
Agnieszka
Ty, ty!
(Chce mu przekazać kij od miotły, ale ten się broni.)
Pawlicki
Ależ ja nie umiem śpiewać.
Beata
Tatulu, nie rób nam tego, słyszymy jak śpiewasz w garażu!
Pawlicki
Musicie zejść na dół, mama chce wam coś oznajmić.
Kaśka
Veto, nie idziemy, póki nam nie zaśpiewasz!
Agnieszka, Beata, Kaśka
(Chórem.)
Tatulo, tatulo, tatulo!
(Wciskają mu kij, cisza, siadają na łóżkach.)
Pawlicki
(Stoi z miotłą.)
No, nie wiem.
Agnieszka
Ogłaszam strajk!
Beata
Głodówkę!
Kaśka
Jutro sobota!
Pawlicki
Dobrze, zaśpiewam!
Agnieszka, chodź, zapowiedz mnie światowej publiczności!
Agnieszka
(Bierze miotłę.)
A teraz mam przyjemność zapowiedzieć państwu lwa polskiej estrady Andrzeja Pawlickiego!
(Brawa, uciszają się, Pawlicki robi poważną minę i gładzi włosy.)
„Dziwny jest ten świat” Cz. Niemena.)
„Dziwny jest ten świat,
Gdzie jeszcze wciąż
Mieści się wiele zła.
I dziwne jest to,
Że od wielu lat”
Człowiekiem gardzi człowiek…”
Pawlicki, Agnieszka, Beata i Kaśka
(Razem.)
„Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
I mocno wierzą w to, że ten świat
Nie zginie nigdy dzięki nim, nie, nie, nie.
Czas to już czas, najwyższy czas
Nienawiść skruszyć w sobie!”
(Brawa, oklaski, dziewczyny piszczą i gratulują Pawlickiemu, ten kłania się.)
Beata
Tatulu, jesteś nadal w świetnej formie!
Pawlicki
To nie ja, to piosenki mojej młodości są wieczne.
Kaśka
Wspaniale!
Pawlicki
Mama prosi was do salonu.
Beata
Już idziemy tatulu.
Pawlicki
Czekamy na was.
(Wychodzi.)
Beata
Już fruniemy.
SCENA VIII
(Pokój dziewczyn po wyjściu Pawlickiego.)
Agnieszka
Chodźmy, rodzice nas oczekują.
(Idzie w stronę drzwi.)
Beata
Stójcie, mam wam coś ważnego do powiedzenia!
Kaśka
Streszczaj się!
Beata
Siadajcie.
(Siadają.)
Rano spotkałam dziadka na targu.
Agnieszka
Pewnie kontrolował ceny.
Beata
Mówił, że nareszcie domek na działce został ukończony.
Kaśka
Ciekawe czy robotnicy to przeżyli?
Agnieszka
Pewnie wycisnął z nich ostatnie poty.
Beata
Chciałby bardzo, abyśmy w jakiś sposób zaciągnęli rodziców po obiedzie na działkę.
Agnieszka
Czyś ty oszalała? Tyle rzeczy dzieje się na świecie, a ty chcesz ich skazać na wygnanie?
Beata
Nie, dziadek ma przygotowaną dla nich jakąś niespodziankę.
Kaśka
Nowe wiadra i szpadle.
Beata
Musimy jakoś ich nakłonić, aby poszli na działkę. Dziadek obiecał nam nagrodę niespodziankę.
Agnieszka
Ciepłe majtki na zimę dla każdej inny kolor.
Beata
Podejrzewam, że dziadek chce nam kupić coś wartościowego tyra razem. Pytał, jakiego radia słuchamy?
Kaśka
Radia? I co mu odpowiedziałaś?
Beata
Że trójki.
Kaśka
Trzeba było powiedzieć, że zepsutego!
Beata
Dziewczyny, w każdym razie musimy ich jakoś zmusić do tej wizyty na działce.
Agnieszka
Proponuję im po prostu powiedzieć prawdę.
Beata
Oszalałaś, dziadek powierzył mi tę tajemnicę pod karą śmierci przez rozczłonkowanie.
Kaśka
A co to znowu za kara?
Agnieszka
Powolne odcinanie członków z jednoczesnym soleniem i nacieraniem czosnkiem.
Kaśka
Jezus Maria, czosnkiem?
Agnieszka
Chyba że wolisz cebulą?
Kaśka
Cebulą?
Beata
To wymysł dziadka, dziadek twierdzi, że gdybyśmy jedli czosnek, bylibyśmy o wiele zdrowsi.
Agnieszka
Więc do boju!
Beata
Ale jak oznajmić rodzicami, że wychodzą na działkę?
Kaśka
Przekupić ich!
Agnieszka
Ja coś wymyślę, zostawcie to mnie. Mój ścisły umysł podpowiada mi już kilka pomysłów.
Beata
No to idziemy.
Kaśka
„Lichtenstein, uderzaj!”
SCENA IX
(Salon.)
Pawlicka
(Zażenowana.)
Kto jest głodny?
Agnieszka
(Do Beaty.)
Czuję, że cos się święci.
Kaśka
My się odchudzamy.
Pawlicka
Szkoda, że tylko do siódmej wieczorem !
Pawlicki
(Poważnie.)
Proponuję…
(Pawlicka mierzy go wzrokiem.)
Najlepiej będzie, jeżeli całą rodziną przejdziemy na wegetarianizm!
Kaśka
Wegetarianie jedzą tylko zieleninę.
Beata
Jak tak dalej pójdzie, wyjedzą całą przyrodę.
Agnieszka
(Spogląda na dziewczyny porozumiewawczo.)
Warzywa? Zdaje się, że najświeższe warzywa są na ogródkach?
Beata
Posiadacze działek muszą być szczęśliwymi ludźmi.
Kaśka
Chętnie poszłabym zwiedzić jakąś działkę.
Pawlicka
O ile się nie mylę, dziadek ma działkę?
Pawlicki
I to pełną darów natury.
Kaśka
Uwielbiam buraki!
Agnieszka
(Zdziwiona.)
Dlaczego akurat buraki?
Kaśka
(Zdezorientowana.)
A, tak jakoś. Mogą być dynie.
Agnieszka
Ty w ogóle nie znasz się na warzywach. Mamo, proponuję, abyśmy dzisiaj udali się na działkę do dziadka i pokazali Kaśce, gdzie pieprz rośnie.
Kaśka
Pieprz?
Agnieszka
(Wybałusza oczy do Kaśki.)
No, co w trawie piszczy?
Kaśka
A, rozumiem.
Pawlicka
My z tatą mamy inne plany, natomiast wy możecie tam pójść z waszymi chłopakami.
Agnieszka
Co to, to nie. Chyba nie chcesz, aby armia wielbicieli Kaśki przewróciła drzewa do góry nogami?
Beata
Dziadek by się załamał.
Pawlicki
Ale my z mamą mię lubimy ryć w ziemi.
A kto mówi o ryciu?
Beata
Po prostu zwiedzimy działkę dziadka i pokażemy Kaśce rosnące buraki.
Pawlicki
To nie jest najlepszy pomysł.
Agnieszka
W takim razie same tam nie pójdziemy.
Pawlicka
Ależ Agnisiu, skoro tak wam zależy, pójdziemy razem z wami.
(Do męża.)
Prawda kochanie?
Pawlicki
(Zbity z tropu.)
Jeśli tak stawiacie sprawę, to zgoda.
Beata
Brawo, wiedziałam, że tatulo nas nie zawiedzie!
Pawlicki
(Robi zrozpaczoną minę.)
Agnieszka
W takim razie po obiedzie maszerujemy na działkę.
Beata
Wszyscy razem, jednym frontem!
Kaśka
(Podrywa się.)
Jezu, lecę sobie odprasować spódniczkę!
SCENA X
(Salon bez dziewczyn.)
Pawlicki
(Naśladuje żonę.)
„Spuść się na mnie”, Zagłoba, fortele! Miałaś coś wymyślić i co? Zamiast odpocząć będziemy kręcić się po grządkach!
Pawlicka
Och, nie przesadzaj, na pewno nie będzie tak źle.
Pawlicki
Już nawet własnej żonie nie można zaufać…
Pawlicka
A swoją drogą to trochę dziwne, że tak łatwo poszło. Myślałam, że nie dadzą się namówić.
Pawlicki
Wiesz, teraz nic nie jest w stanie mnie zaszokować.
SCENA XI
(Wchodzą do salonu po kolei, cali brudni, umęczeni, zrezygnowani. Pawlicki, nie rozbiera się, pada na kanapę. Inni naśladują go.)
Pawlicka
(Ledwo stoi.)
Czy ktoś jest głodny?
(Robią nieme i obojętne miny, Pawlicka pada na kanapę.)
Agnieszka
Miały być niespodzianki…
Beata
Dziadek zrobił nas w trąbę.
Pawlicki
Zagonić własnego syna do rycia ziemi…
Pawlicka
Go za naród, ludzie krety.
Kaśka
Książkę o dziadku spokojnie można by zatytułować „Rozmowy z katem”.
Agnieszka
(Idzie do kuchni.)
Nie było tak źle, trochę rozprostowałyśmy kości.
Beata
Trzeba przyznać, że domek na działce jest pierwszej klasy.
Kaśka
Do twarzy z nim dziadkowi.
Agnieszka
(Wraca z dzbankiem soku i szklankami, nalewa i podaje; wszyscy piją z tej jednej szklanki.)
Mogłyśmy jednak wziąć Pawła i Adriana. Poradziliby sobie w jedną godzinę.
Pawlicki
O Jezu, jak mnie bolą wszystkie kończyny!
Pawlicka
Trzeba przyznać, że dziadkowi udał się podstęp.
Beata
Za ściągnięcie was na działkę miała nas czekać nagroda.
(Dzwonek do drzwi.)
Wykrakałaś.
(Drugi dzwonek.)
(Wszyscy patrzą porozumiewawczo na siebie.)
(Trzeci dzwonek.)
Kaśka
Nie mogę pokazać się światu w tak opłakanym stanie.
(Wstają i na palcach kierują się do schodów na piętro.)
Pawlicka
Dosyć wrażeń na dzisiaj.
(Wychodzi.)
Beata
Spać, spać, spać!
(Wychodzi.)
Pawlicki
Nie zostawiajcie mnie!
(Nie może się ruszyć/
Pomóżcie mi zanieść obolałe członki na górę!
(Agnieszka i Pawlicka biorą go pod ramiona.)
Kaśka
(Pod nosem.)
Śmierć przez rozczłonkowanie.
KONIEC ODCINKA 4